|
www.forummlodziezowevic.fora.pl ...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ryjek
Moderator
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:28, 14 Maj 2012 Temat postu: Lokalny patriotyzm i przywiązanie do regionu |
|
|
No właśnie, czujecie się przywiązani do miasta/regionu, czy raczej nie czujecie z tym żadnej więzi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hahn
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tęczowe Królestwo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:57, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Niedawno odkryłam, że mam dużą potrzebę przynależności do jakiejś zbiorowości w sensie terytorialnym. Nie mieszkam już w swoim rodzinnym mieście od 7 lat, 3 lata liceum spędziłam w Zielonej Górze, a od 4 lat mieszkam w Poznaniu. Mimo to dopiero od pewnego czasu czuję, że moim miejscem stał się Poznań. Czułam przywiązanie do tego miasta zawsze, z tych terenów pochodzi moja rodzina, tutaj są moje korzenie. Co ciekawsze, nie cały Poznań mogę traktować jako moją małą ojczyznę - zakochałam się totalnie w Jeżycach i to jest moje miejsce. Specyficzny zapach, atmosfera, szczególnie w letnie wieczory, kiedy stoję na balkonie i rozglądam się wokół... Przestałam myśleć, że kiedykolwiek mogłabym się stąd wyprowadzić, choć pewnie tak będzie.
Bardzo lubię Poznań, choć ogólnie duże miasta wkurwiają mnie swoim hałasem, chaosem, tłumami dziwnych ludzi. Tutaj jednak jest inaczej. Mieszkam praktycznie w centrum, chodzę wszędzie pieszo, ale głośność miasta tutaj nie sięga. Jeżyce nie cieszą się dobrą opinią wśród ludzi, którzy kojarzą je tylko z dresiarstwem i Rychem Peją, ale to naprawdę się zmienia. Nikt mnie tutaj nigdy brutalnie nie zaczepił, nie pobił, nic nie ukradł, demonizowani dresiarze są spoko, jeśli traktujesz ich spoko, nie boisz się, postoisz, pogadasz, jeśli widzą, że jesteś stąd i dobrze się tu czujesz. Kiedyś kilku z nich oprowadziło mnie w nocy do sklepu monopolowego, jak skończyły mi się fajki, bo spotkałam ich pod domem i powiedziałam, że trochę się boję tam sama iść Za to kocham to miasto. Za to kocham Jeżyce!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wielmożna Aleksandra
Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:36, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Jasne, że tak. Moja rodzina jest "od zawsze" z Warszawy. Przed wojną mieliśmy nawet własną ulicę, trochę krwi tu przelali. A część rodziny ciągle mówi gwarą tak po prostu, bo ja choć też znam, to nie licząc pojedynczych słów, mówię w "ogólnopolskim".
Warszawa jest pięknym miastem, ze swoją duszą i klimatem. Bardzo różnorodnym. Tylko, że większość, która przyjeżdża tu zarobić widzi tylko kurz i brud dużego miasta, które odbudował Stalin. Ale to nie jest cała prawda o tym mieście. Ja się wychowałam, w dzielnicy robotniczej Grochów i było tam zawsze dużo cwaniaczków, tych z piosenki Grzesiuka, trochę żuli, i różnych subkulturowych tworów, ale tam na ławce siedzieli razem i pili browar i było spoko. i to jednak tylko na Pradze żul otwiera przed Tobą drzwi i uśmiecha się bezzębnie. Ja lekko pijana z koleżanką i mocno już pijanym kolegą szłam ze Stalowej (podobno bardzo niebezpieczna ulica na Pradze) do monopolu po wódkę o pierwszej i nic się nie stało, a kolesie z bram tylko nam kiwali głowami na przywitanie. Jest klimat braterstwa i przyjaźni, tylko jak Hahn pisała o Jeżycach, tak to się odnosi do tego niewielkiej ilości Warszawiaków ( nigdy Warszawian -tak rozpoznasz przyjezdnego snoba) w Warszawie. Jak nie narzekasz ciągle na WWA, nie pierdolisz farmazonów, nie okradasz nas, i pracujesz to spoko. Żyj se. Ale frędzli, którzy tu przyjeżdżają i ciągle stękają o drogim mieście( ostatnio w kontekście biletów ZTM; tylko, że ma być nowe metro, są nowe autobusy, a podatków połowa tu nie płaci. To z czego niby miały być kupione?). Drażni mnie po prostu traktowanie tego miasta jak kurwy nawet nie prostytutki, bo tym się płaci, a tu jest tak, że jak ja chcę, to ma dać, ale ja mu już nic nie muszę. Ale żeby nie było mam paru dobrych znajomków co nie są stąd, i są spoko ziomeczkami. Podsumowując Warszawa daje dumę i poczucie wielkości ( nie chodzi o taką osobistą sprawę, a pewien specyficzny przypływ energii, kiedy przejeżdżasz most, albo wychodzisz z metra i widzisz to "mrówkowanie"), ale to się objawia zupełni inaczej, niż w stereotypach, bo to przede wszystkim duma z historii i tradycji.
Ale żeby nie było na jakiś czas tak dla odskoczni mogłabym zamieszkać w każdym większym mieście w tym kraju. Zwłaszcza celuję w Poznań i Trójmiasto, ale nigdy w Krakowie. Jest dla mnie za małe jak na "duże", a ja potrzebuję jednak naprawdę "przestrzeni miejskiej", gdzie jest dużo ludzi i dużo możliwości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryjek
Moderator
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:26, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Ja wychowąłem się na wschodzie Wielkopolski na wsi (dwaniej miasto) gdzie moja rodzina mieszka od czasów Jagiełły. Mama jest rodowitą poznanianką. I dlatego z tymi dwoma miejscami jestem bardzo zżyty, takie dwa moje miejsca na ziemii. Z racji rodzinnych najbliższe są mi Chwaliszewo, Starołęka (Marlewo) i Rataje,gdzie obecnie żyję i gdzie mieszka moja babcia, niby to ostatnieto blokowisko, a jednak dużo zieleni i coś co sprawia, że choć nic tu nie ma (poza Polibudą) to cżłowiek czuje się dobrze), Chwaliszewo to stara gazownia, idealbe miejsca do chlania nad Wartą, niegdyś wyspa i osobne miasto,miejsce w którym czas stanął sto lat temu, świetnie się tu czuję, każdy kamień, każda kamienica pokazuje mi moje pochodzenie, starołęckie Marlewo to typowa wieś, do działki, którą babcia posiadajako trzecie czy czwarte pokolenie, a kupionej za organistowską pensję nie prowadzi nawet asfalt, ale nocny dojeżdża, tak z pięc razywciągu nocy Cała Starołęka jest mi jakoś bliska dobrze się tu czuję. Kocham klimat prawdziwego Poznania, gdzie słyszę gwarę. Wilda, Łazarz, Jeżyce, gdzie urodzila się moja babcia, to wszystko jest mi bliskie. Ludność napływowa niszczy ten klimat. Zresztą nawet klub wybrałem rdzennie poznański, a nie podmiejski (klimaty powojenne ), dobra duży wpływ miały na to tradycje rodzinne. Powstanie wielkopolskie, cała ta historia to coś co było mi wpajane od dziecka co płynie w mojej krwi. Dlatego niemiłosiernie wkurza mnie jak ktoś próbuje mnie uczyć, że mam mówić po polsku i nie ma czegoś takiego jak pyry, ćmiki czy bimby. Polska zaczęła się w Poznaniu! Jeżeli gdzieś przyjeżdżasz to ucz się jak mówią gospodarze, a nie ich poprawiaj! Co do gwary, jak zauważyliście nie używam raczej w piśmie, ale w mowie... w takiej Warszawie musiałbym uważać W Poznaniu zostało słownictwo takie lekkie podśpiewywanie robiące wrażenie pytania to raczej Mosina czy inne Szamotuły już teraz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Endejk
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 0:13, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Wielmożna Aleksandra napisał: | Jasne, że tak. Moja rodzina jest "od zawsze" z Warszawy. Przed wojną mieliśmy nawet własną ulicę, trochę krwi tu przelali. A część rodziny ciągle mówi gwarą tak po prostu, bo ja choć też znam, to nie licząc pojedynczych słów, mówię w "ogólnopolskim".
Warszawa jest pięknym miastem, ze swoją duszą i klimatem. Bardzo różnorodnym. Tylko, że większość, która przyjeżdża tu zarobić widzi tylko kurz i brud dużego miasta, które odbudował Stalin. Ale to nie jest cała prawda o tym mieście. Ja się wychowałam, w dzielnicy robotniczej Grochów i było tam zawsze dużo cwaniaczków, tych z piosenki Grzesiuka, trochę żuli, i różnych subkulturowych tworów, ale tam na ławce siedzieli razem i pili browar i było spoko. i to jednak tylko na Pradze żul otwiera przed Tobą drzwi i uśmiecha się bezzębnie. Ja lekko pijana z koleżanką i mocno już pijanym kolegą szłam ze Stalowej (podobno bardzo niebezpieczna ulica na Pradze) do monopolu po wódkę o pierwszej i nic się nie stało, a kolesie z bram tylko nam kiwali głowami na przywitanie. Jest klimat braterstwa i przyjaźni, tylko jak Hahn pisała o Jeżycach, tak to się odnosi do tego niewielkiej ilości Warszawiaków ( nigdy Warszawian -tak rozpoznasz przyjezdnego snoba) w Warszawie. Jak nie narzekasz ciągle na WWA, nie pierdolisz farmazonów, nie okradasz nas, i pracujesz to spoko. Żyj se. Ale frędzli, którzy tu przyjeżdżają i ciągle stękają o drogim mieście( ostatnio w kontekście biletów ZTM; tylko, że ma być nowe metro, są nowe autobusy, a podatków połowa tu nie płaci. To z czego niby miały być kupione?). Drażni mnie po prostu traktowanie tego miasta jak kurwy nawet nie prostytutki, bo tym się płaci, a tu jest tak, że jak ja chcę, to ma dać, ale ja mu już nic nie muszę. Ale żeby nie było mam paru dobrych znajomków co nie są stąd, i są spoko ziomeczkami. Podsumowując Warszawa daje dumę i poczucie wielkości ( nie chodzi o taką osobistą sprawę, a pewien specyficzny przypływ energii, kiedy przejeżdżasz most, albo wychodzisz z metra i widzisz to "mrówkowanie"), ale to się objawia zupełni inaczej, niż w stereotypach, bo to przede wszystkim duma z historii i tradycji.
Ale żeby nie było na jakiś czas tak dla odskoczni mogłabym zamieszkać w każdym większym mieście w tym kraju. Zwłaszcza celuję w Poznań i Trójmiasto, ale nigdy w Krakowie. Jest dla mnie za małe jak na "duże", a ja potrzebuję jednak naprawdę "przestrzeni miejskiej", gdzie jest dużo ludzi i dużo możliwości. |
Nie mam nic do dodania
Poza tym ,że kocham Wrocław <3 poza Warszawą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|